Hotel „Landsberger Hof” stał, i stoi nadal, przy ulicy Poststrasse czyli Pocztowej, aktualnie Armii Krajowej, a do niedawna Armii Czerwonej.
Jego historia zaczyna się w 1882 roku kiedy to kupiec Mulack postanowił zbudować budynek z przeznaczeniem na hotel. Budowy podjął się prawdopodobnie mistrz budowlany Jeromin. Ulica przy której stanął nowy hotel do 1891 roku nazywana była „Am Damm”, co można przetłumaczyć jako Wałową. Jej nazwa pochodziła od wału, który ograniczał południowo wschodni brzeg Stawu Garncarskiego (Toepferteich).
Hotel nazwano od nazwiska właściciela „Hotel Mulack”. Miał dwa piętra i siedemnaście pokoi. Fasada była pomalowana farbą olejną. Z jego okien roztaczał się przepiękny widok na staw i leżące po lewej stronie, na wzgórzu centrum Landsbergu. Widoku nie ograniczały tak jak teraz drzewa.
W październiku 1886 wschodnią cześć budynku przeznaczono na pocztę cesarską. Kierownikiem poczty został administrator Jager. Zatrudnionych było dwóch asystentów, siedmiu listonoszy i trzech pracowników biurowych, którzy zajmowali się również roznoszeniem listów na terenie miasta.
W roku w którym wybuchła pierwsza wojna światowa właścicielem budynku był spedytor kolejowy Porschke, był on również przedstawicielem browaru „Wickbold” z Królewca. W sierpniu 1914 budynek został spalony przez żołnierzy rosyjskich, widać to na jednym z załączonych zdjęć.
Po wojnie odbudowano budynek podwyższając go oraz zmieniając dach dwuspadowy na mansardowy. Zmienił się też układ okien a wejście przeniesiono z prawej strony w centralną część fasady. Odbudowę domu przeprowadził zięć pana Purschkego. Koszty zostały pokryte z odszkodowań wojennych.
We wschodniej części nowego budynku nie mieściła się już poczta, ale około roku 1935 Raiffeisenkasse urządziła tu swoje biuro handlowe, prowadzone przez Pana Uhlinga, który wraz z rodziną mieszkał na pierwszym piętrze.
Budynek nie został zniszczony podczas drugiej wojny światowej. Obecnie znajduje się w nim Wojewódzki Szpital Rehabilitacyjny. Trudno go poznać bo uległ znacznej przebudowie.
W przedwojennym Landsbergu był jeszcze przepiękny leśny zajazd (Waldhaus) gdzie można było zapewne zacnie zjeść, wypić kawę a także potańczyć przy dźwiękach orkiestry. Był równie piękny jak te, które znajdowały się gdańskiej Oliwie, czy Sopocie. Był on ulubionym celem wycieczek Górowian, zwłaszcza, iż znajdował się niecałe dwa kilometry od rynku. Ale o tym wkrótce.