Do położonego na siedmiu wzgórzach miasteczka na skraju świata prowadzi sześć dróg. Najczęściej wjeżdżam 512-ką od strony Pięniężna, czasem parę razy dziennie, bo tędy prowadzi trasa z mojego domu. Wjeżdżam na asfalt z paprocińskiej szutrówki, pokonuje kilometrową prostą, której pobocza obsiadły stare lipy i klony, i pojawia się ono, Górowo. Żadnych billbordów, chaosu przedmieść, trzy skrzyżowania i jestem na rynku.

Inną drogą jest nadgraniczna trasa z Grzechotek, przez Lelkowo. Tędy jeżdżę do i z Gdańska, bo to najlepsza droga. Po paru zakrętach za Paustrami, na prawo pojawiają się wieże cerkwi i kościoła katolickiego. To wtedy zawsze myślę: uff, jestem już w domu, u siebie.

Moim zdaniem najpiękniejszy widok na miasteczko roztacza się z 511-ki, jadąc od strony Lidzbarka Warmińskiego. Droga skręca ostro w lewo, spada w dół, potem w prawo, i nagle wyłania się ono w całej okazałości, jakby wyczarowane. Z tego to miejsca podobno Napoleon obserwował swoje maszerujące na Iławę Pruską wojska.

Górowo ładnie też wygląda wjeżdżając od strony Bartoszyc oraz drogą z Żywkowa, niestety póki co nie mam zdjęć z tych miejsc. Super widok rozpościera się z Dwórzna, z szutrówki idącej w stronę mojego siedliska. To ostatnie, trzecie zdjęcie.

Coś jest w tym miejscu, panuje tu jakiś duch, Genius Loci. Już samo w sobie magiczne jest to jak pojawia się ono, nagle, pośród pagórków, stawów i lasów Natangii. Próbuje oddać słowami to dziwne uczucie jakie mam w sercu, gdy ono się pojawia, i nie ważne czy wracam z daleka, czy z Lidzbarka albo Bartoszyc, ale nie daję rady.

Jeżeli jeszcze tu nie byliście, to koniecznie musicie je zobaczyć. Jeśli mieszkacie tu od dawna, to powiedzcie czy też tak macie, czy czujecie tak samo, czy też może jest wam ono obojętne, po prostu jedno z milionów miejsc na ziemi, ani ładniejsze, ani brzydsze.